Byłem Bliski Wypalenia. Dlaczego?

Dowiesz się, dlaczego wypalenie zawodowe mnie dotyczyło oraz przedstawię Ci kilka rad, jak możesz przeciwdziałać temu problemowi.

Byłem Bliski Wypalenia. Dlaczego?

Rok 2022 był dla mnie wyjątkowy. Awans na lidera technicznego spowodował, że już oficjalnie byłem odpowiedzialny za projekt. Wcześniej było to w pewnym sensie opcjonalne, mogłem to robić "z doskoku", wtedy kiedy miałem na to ochotę. Teraz ktoś to nazwał i jednocześnie zamontował mi w głowie żarówkę. Ta żarówka z miesiąca na miesiąc zaczynała świecić coraz to bardziej i bardziej czerwonym światłem...

Odkąd pamiętam nie traktowałem wypalenia w IT serio. Sądziłem, że ludziom się w dupach poprzewracało, że od siedzenia przed kompem, popijania kawki w biurowej kuchni, pokodzenia trochę, spędzenia jakiegoś czasu na spotkaniach

...żeby w konsekwencji dostać gruby hajs na koniec miesiąca.

W jak głębokiej dupie intelektualnej dane mi było żyć...

Teraz mam odmienić oblicze tego zespołu.

Tak sądziłem po awansie. W tamtym czasie w projekcie było mnóstwo do zrobienia. Spore plany w kontekście zmian w architekturze, zespole, wydajności i procesie. To wszystko JA miałem przecież zrobić. Oczywiście w moim mniemaniu.

Potem pojawił się efekt kuli śnieżnej.

Przecież to JA muszę poruszać do zmiany. Porażki zespołu to MOJE porażki. Niedowieziony sprint to MOJA wina. Brak odpowiedzi na zadane mi pytanie to MOJE przewinienie. Błędnie dowiezione zadanie to MÓJ problem. Jestem liderem. To JA za to odpowiadam.

I to nie jest tak, że ja sobie nie zdawałem sprawy z tej patologii, która działa się w mojej głowie. Bynajmniej, wiedziałem o tym. Jednak w tamtym czasie nie wiedziałem, co mam z tym zrobić.

Wydaje mi się, że wtedy nie byłem w pełni gotowy. Na pewno, jeśli chodzi o pracę z zespołem z pozycji oficjalnego lidera (dopiero po wielu miesiącach zacząłem rozumieć, na czym polega moja rola).

Ta kulka na górze to ja. Po drodze miałem zebrać na siebie wszystkie problemy.

Gdzie popełniłem błąd?

Sądzę, że moim głównym problemem było łączenie każdej mniejszej czy większej porażki zespołu (czy pojedynczych jednostek) ze mną. Było tam zbyt dużo JA.

Kilka grzeszków się nazbierało.

Drobnica i micromanagement.

Zbytnio angażowałem się w pojedyncze tematy. Wydawało mi się zdrowe, że przed daily przeglądam każde zadanie członków zespołu w poszukiwaniu aktualnego statusu. Sądziłem, że zawczasu muszę wiedzieć, co się tam dzieje, żeby dać odpowiedź "w punkt" na spotkaniu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Brakowało mi momentami wysokopoziomowego patrzenia na rzeczy. Wydaje mi się, że wpadłem w sidła micromanagementu.

Taki zapierdol, że nie mam, kiedy taczki załadować.

Zbytnie rozdrabnianie się wpłynęło na to, że ciągle byłem zajęty. A mimo to na koniec dnia zadawałem sobie pytanie: "Co ja dzisiaj właściwie zrobiłem?". Odpowiedź często brzmiała "Nic konkretnego". Chyba pracowałem wtedy w systemie "praca w systemie pożar w burdelu" jak mówił Jacek Walkiewicz. Dramat.

Zwyczajnie nie zajmowałem się rzeczami naprawdę ważnymi. Oczywiście, że w tej całej plątaninie aktywności robiłem również to, co powinienem, ale te powiedzmy "dodatkowe i nadmiarowe" aktywności wyczerpywały moją energię.

Spotkania, spotkania...

Uczestniczyłem w każdym spotkaniu, do jakiego mnie zaproszono. To ogromny błąd, bo spędzałem czas tam, gdzie byłem kompletnie zbędny. Wiele tych spotkań było na zasadzie "lepiej zaprosić wszystkich, bo a nuż się przydadzą".

Zwykłem wtedy mówić, że dzisiaj nic nie zrobię, bo mam same spotkania. W pewnym momencie uznałem to za normalność. Łatwo wpaść w sidła przyzwyczajenia się do patologii i zaczęcia traktowania jej jak normalność.

Ja, ja, ja

No i to, co chyba to, co najważniejsze. Brałem na siebie i do siebie zbyt dużo. Miałem wbite błędnie, że to gdy zespół ponosi porażkę to przeze mnie. Jeśli w sprincie coś zostało to kijowo określiłem zadania na planningu. Jeżeli nie odpowiem na zadane pytanie to (..) i tak dalej i tak dalej..

Za dużo było mnie w tym wszystkim. Powinienem sporo tematów zostawić w spokoju i tylko je monitorować i czasami się zaangażować, aby wytyczyć kierunek działań.

Jesteś Inżynierem – Weź Za To Odpowiedzialność.
O proaktywnym podejściu do pracy jako programista.

Co mi pomogło?

Mam dla Ciebie kilka rad, które pomogły mi wyjść z trudnego czasu.

Urlop.

Krok pierwszy urlop. Pełne odcięcie się od pracy na dwa tygodnie. Wyjazd na Sycylię zrobił swoje. 🇮🇹

Focus time.

Codziennie korzystanie z trybu skupienia. Dwie godziny dziennie tylko dla mnie i rzeczy, które NAPRAWDĘ są tym, co powinienem robić. Bez otwierania Teamsów, bez sprawdzania poczty, bez pomocy zespołowi. Tylko ja i projekt.

Unikanie spotkań

Zacząłem unikać spotkań, które dawały, choć cień szansy, że jestem zbędny. Jeśli jednak była potrzeba, aby uczestniczył w nich ktoś z liderów, to proponowałem udział komuś innemu. W ostateczności dołączałem.

Edukacja

Rozszerzyłem swoją wiedzę, jeśli chodzi o bycie liderem technicznym. Chodziło o poukładanie sobie w głowie, czym powinienem się zajmować, a co jest wypełniaczem i udawaniem, że muszę się tym zająć.

Psycholog

Cóż, w tamtym czasie już regularnie chodziłem na sesje. Moim głównym celem było wyrzucenie z siebie wszystkiego, co mi ciążyło. Prawie zawsze wychodziłem lżejszy o kilka kilogramów emocjonalnego balastu.

Naprawdę polecam Ci skorzystanie z pomocy psychologa. Nawet jeśli nie mierzysz się z jakimiś zaburzeniami. Mnie cotygodniowe sesje dawały ogromnego kopa i świadomość, że nie muszę obarczać każdą sprawą mojej rodziny. Nazwanie i wykrzyczenie pewnych rzeczy daje sporą ulgę.

Feedback

Regularnie dbałem o to, aby prosić o feedback mojego managera. Czasami również członków zespołu. O ile z managerem nie było problemu i dostawałem to, o co prosiłem. To z zespołem było różnie. Nie każdy chciał to robić. Stworzenie anonimowych ankiet trochę pomogło.

Pamiętaj jednak, abyś nie skupiała/skupiał się tylko na negatywnych opiniach. Jeśli pojawiają się pozytywne zdania o Tobie, to dobrze je zapamiętaj (a najlepiej zapisz). Jako ludzie mamy tendencję to skupiania się na złych wieściach, pomijając lub umniejszając tym dobrym. Staraj sie nie wpadać tę pułapkę

Określanie granic i zwiększenie świadomości.

Nazwanie tego, że nie wszystko zależy od nas i rzeczywistość po prostu jest czasami ekstremalnie trudna, było dla mnie bardzo uwalniające. Przestawałem wkurzać się na rzeczy, na które nie miałem wpływu (przynajmniej się starałem). Warto to sobie uświadomić i nazwać to, na co wpływ mamy oraz to, co jest poza naszą kontrolą. Wtedy mamy większą szansę na to, że energię spożytkujemy na to, co istotne.

Oczywiście nadal możemy starać się wpływać na to drugie, ale niech to będzie miało swoje granice.

Poranny stres, praca i ludzie.
O porannym stresie jako programista i jak sobie z tym poradziłem.

Jak mówię o tym czasie?

Aby podkreślić jak trudny, to był dla mnie czas, mówię, że wtedy w listopadzie 2023 pełnym sobą czekałem na urlop. Nigdy wcześniej nie czułem, żeby urlop był mi potrzebny. Nigdy nie czułem, że muszę odpocząć. Wystarczały mi weekendy czy pojedyncze dni. Urlop oczywiście jakiś tam brałem, ale nie czułem potrzeby opuszczenia pracy i pełnego odcięcia się od tego się tam dzieje.

Z drugiej strony rzeczywistość projektowa była wtedy bardzo trudna. Sporo się działo i sporo było to sprzątnięcia. To też mogło mieć spory wpływ na to, jak się wtedy czułem. Chciałem wszystko ogarnąć, ale nie jest to możliwe w pojedynkę. Kończyło się to uczuciem frustracji.

Wiesz, nadal zdarza mi się wpadać w podobne pułapki, które wymieniłem wcześniej, ale szybko się z nich wydostaję.

Życzę Ci świadomego podejmowania decyzji i trzymania granic, żeby się nie musiał/musiała mierzyć się z wypaleniem.

Piona! 👋

👉 Ola Kunysz robi świetną robotę z uświadamianiem ludzi o realnym problemie wypalenia w IT.
https://www.instagram.com/olaqnysz/